piątek, 20 marca 2015

Sztuczna nerka ratuje życie. WOŚP ratuje życie.

W szpitalu w Legnicy uratowano 5-cio miesięcznego wcześniaka, podłączając go do sztucznej nerki. Jest to najmniejsze dziecko na świecie (ważył zaledwie 820 gram) uratowane dzięki leczeniu nerkozastępczemu. Brawo lekarze z Legnicy!

http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/najmniejsze-dziecko-na-swiecie-uratowane-dzieki-sztucznej-nerce,525249.html

Szpital w Legnicy otrzymał sztuczną nerkę od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chylę czoła Jurkowi Owsiakowi, bo uważam że nikt w naszym kraju nie zrobił dla dzieci tyle co on. My również przebywając w ICZMP korzystaliśmy ze sprzętów kupionych przez WOŚP i szczerze mówiąc, widząc te nowoczesne urządzenia czułam się spokojniejsza. Nie wiem co mają w głowach ludzie krytykujący go za to co robi i oskarżający o nie wiadomo jakie przekręty. Myślę,  że oni po prostu nie rozumieją. Gdyby zobaczyli swoje maleńkie dziecko leżące na intensywnej terapii, podłączone do urządzeń oklejonych czerwonym serduszkiem, zrozumieliby.








W podziękowaniu wolontariuszom za udział w Wielkiej Orkiestrze, w sierpniu Jurek Owsiak organizuje Przystanek Woodstock.  W 2011 udało nam się pojechać do Kostrzyna i była to najlepsza impreza na jakiej byłam w Polsce (700.000 osób !!!).








Siema!

niedziela, 15 marca 2015

Ja idę ciągle swoją drogą

"Ja idę ciągle swoją drogą
Nikt mi nie zabierze tego co już mam za sobą
Do przodu idę z podniesioną głową
Stawiając czoła kolejnym problemom i trwogom"



sobota, 14 marca 2015

Dziękuję

Leżę w łóżku z gilem do pasa i kaszlem, którym mogłabym wyburzać ściany naszego M-4 z wielkiej płyty. Leżę w szlafroku i skarpetkach mojego Niemęża. Pod ręką kot, pies, drugi kot, nowy numer Wysokich Obcasów, pilot, antybiotyk, kropelki, chusteczki... Leżę i się kuruję (czyli korzystam z możliwości nicnierobienia).
 A co porabia w tym czasie mój Niemąż? Śniadanie, porządki w szafkach kuchennych (OMG!), zakupy i cotygodniowe sprzątanie mieszkania. Dziękuję Ci Niemężu! Dzięki Tobie jest jeszcze nadzieja na to, że mężczyźni potrafią włączyć odkurzacz :)))))). I love You muchísimo!!!
No dobrze, a moje dziecko? Moje dziecko od wczoraj jest u dziadków, którzy wspaniałomyślnie postanowili nas odciążyć.  Dziękuję Wam kochani rodzice za to, że zawsze mogę na Was liczyć <3.
No i jeszcze dziękuję mojej Nieteściowej, która w tej chwili zapewne myśli czy nie dałoby się jeszcze czegoś wycisnąć z ZUS-u, MOPS-u, bądź innej przyjaznej człowiekowi instytucji, aby dali wszystko co się nam należy w związku z chorobą Oskasia. Nie znam drugiej tak obrotnej osoby! I dziękuję też mojemu Nieteściowi za to, że zawsze jest pełen pozytywnej energii.
Także dziękuję Wam wszystkim raz jeszcze! Każdy pomaga tak jak tylko może!
Ale mi się dzisiaj zebrało ;)









czwartek, 12 marca 2015

Permanentna kontrola moczu= permanentna niepewność

Odkąd na dobre wróciliśmy do domu, zalecono Oskarowi permanentną kontrolę moczu co 2-3 tygodnie, w praktyce raz na tydzień, a czasem i trzy. Skierowania na badania wypisuje nam nasza Pani Nefrolog, ale bardzo często robimy je sami prywatnie. Niestety na tyle często, że założyliśmy Oskarowi kartę stałego klienta (moją pierwszą kartą była karta do jakiegoś sklepu z ciuchami, a Oskara, no cóż, do laboratorium).
Jak to jest robić badania laboratoryjnie z taką częstotliwością? Jest to ciągła, niekończończąca się niepewność. Gdy posiew jest jałowy, skaczę do góry z radości. Gdy w moczu obecne są bakterie, pokornie spuszczam głowę, bo znowu muszę uznać wyższość choroby.
Szczerze mówiąc, zdążyłam się już przyzwyczaić do ciągłego naklejania Oskarowi woreczka, pędzenia autem do laboratorium, żeby jak najszybciej oddać próbkę do badania, pilnowania, aby w domu zawsze był zapas woreczków i kubeczków. Przyzwyczaiłam się, ale szczerze mówiąc, dzisiaj mam dość .
Dosć  mam tych woreczków i kubeczków. Dość mam tego że nic nie możemy zaplanować, bo nigdy nie wiemy kiedy powróci Pseudomonas. A najbardziej dość mam tej permanentnej niepewności i strachu. Dzisiaj w ogóle wszystkiego mam dość.
No to cześć.

środa, 11 marca 2015

Pseudomonas aeruginosa

Pseudomonas aeruginosa 10^5  :(

sobota, 7 marca 2015

Przeszczep krzyżowy i hodowanie narządów

Głośno mówiło się o pierwszym w Polsce krzyżowym przeszczepie nerek, w którym to dwie pary wymieniły się organami. Dawcy zostali już wypisani ze szpitala, a biorcy szykują się do wyjścia. W perspektywie w Polsce takich operacji ma być coraz więcej, a ilość krzyżowanych par również ma wzrastać (w USA niekiedy przeszczepia się nerki jednocześnie kilkudziesięciu parom!!!).
Medycyna rozwija się tak szybko, że strach pomyśleć co będzie za 5 lat :). Czy wspominałam już, że istnieje możliwość wyhodowania narządów z tkanek macierzystych, a za kilkanaście ma to być codziennością?

Bardzo boję się o przyszłość Oskara, ale patrząc na to jak prężnie rozwija się transplantologia i chirurgia, jestem spokojniejsza i pełna nadziei.

Reportaż o krzyżowym przeszczepie nerek w Polsce:

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/pierwszy-krzyzowy-przeszczep-nerki-w-polsce,512651.html

Wywiad z Profesorem Kwiatkowskim z Katedry Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej Klinicznego Szpitala Dzieciątka Jezus , w którym przeprowadzono pierwszy w Polsce krzyżowy przeszczep nerek:

http://www4.rp.pl/artykul/1179896-Prof--Artur-Kwiatkowski--W-przyszlosci-narzady-bedziemy-hodowac.html






czwartek, 5 marca 2015

Nasze poranki

Uwielbiam nasze poranki. Chodzimy w piżamach do południa, popijamy bez pośpiechu kawę i mleczunio, przytulamy się na sofie, dokazujemy, ciągniemy psa za nos i uszy, tańczymy, słuchamy radia, oglądamy TV. Oczywiście są takie poranki kiedy w pośpiechu robię sto rzeczy na raz (pranie, odkurzanie, sprzątanie kuwet, zmywanie i tak dalej i tak dalej i tak dalej...), ale są też i takie kiedy mimo tego, że czeka na mnie mnóstwo rzeczy do ogarnięcia w domu, wolę pobrykać z Oskarem.

Nie jestem idealna, po prostu jestem sobą.









środa, 4 marca 2015

No to teraz I LOVE YOU

Mam nową miłość- Zumbę. Zapisałam się na nią z czystej ciekawości oraz żeby wrócić do formy po ciąży. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez Zumby i wcale nie przesadzam! Zaraz po zajęciach  jestem mega zmęczona, ale następnego dnia mam super energię i pozytywne nastawienie do wszystkiego. Nie ma takiej możliwości, żeby się podczas Zumby nie śmiać, a przy tym można spalić do 1000 kalorii. Myślę, że jest to świetna alternatywa dla biegania, które jest trochę nudnawe i monotonne. Zaczęłam też chodzić na maratony i z radością odkryłam, że w Łodzi naprawdę dużo się w tym temacie dzieje.

Vamos a la Zumba!